Estoński CIT w Polsce
Już w 2021 roku w Polsce będzie wprowadzony tzw. estoński CIT – zapowiedział premier Mateusz Morawiecki.
Na czym będzie polegał? Na braku konieczności płacenia podatku tak długo jak zysk pozostaje w firmie. Dzięki temu firma będzie miała mniej obowiązków administracyjnych, np. związanych ze składaniem deklaracji czy rozliczeniowych, np. związanych z zaliczaniem wydatków do kosztów.
Jak precyzje Ministerstwo Finansów estoński CIT będzie dostępny w dwóch wariantach. Pierwszy to „pełny” model opodatkowania wyłącznie dystrybuowanych przez spółkę dochodów, tak jak w Estonii. Drugi to specjalny fundusz (rachunek) inwestycyjny. Podatnik będzie mógł zaliczać odpisy na taki rachunek inwestycyjny do kosztów uzyskania przychodów. W ten sposób osiągnie podobny cel ekonomiczny, ale przy zachowaniu klasycznych rozliczeń CIT.
– Z rozwiązania będą mogły skorzystać spółki: nie posiadające udziałów w innych podmiotach, zatrudniające co najmniej 3 pracowników oprócz udziałowców, których przychody pasywne nie przewyższają przychodów z działalności operacyjnej, wykazujące nakłady inwestycyjne. Wszystkie te warunki będą musiał być spełnione łącznie – wskazuje Michał Thedy, doradca podatkowy, wspólnik w Thdey & Partners.
Estoński CIT ma być skierowany do małych i średnich spółek kapitałowych (z ograniczoną odpowiedzialnością i akcyjnych). Przychody spółki nie będą mogły przekroczyć 50 mln zł, aby estoński CIT miał zastosowanie. Z danych MF wynika, że blisko 97% wszystkich spółek kapitałowych w Polsce spełnia to kryterium. W konsekwencji będzie to opcja dla ok. 200 tys. firm.