Czy „pluralizm” ośrodków orzeczniczych jest przydatny?
Zasadniczo w sprawach podatkowych właściwość miejscowa wojewódzkich sądów administracyjnych „idzie” za organem. Od tej zasady są wyjątki, jak np. w sprawach interpretacyjnych, gdzie właściwość tę określa się za pomocą siedziby / miejsca zamieszkania podatnika (wnioskodawcy) - pisze na łamach Rzeczpospolitej Lesław Mazur, doradca podatkowy, Partner w Thedy & Partners.
Ale skupmy się nad zasadą i tzw. wyspecjalizowanymi organami podatkowymi. Są kategorie spraw / podmiotów, którymi zajmuje się konkretny, tzw. wyspecjalizowany urząd skarbowy. To oznacza, że jakiekolwiek skargi od ich orzeczeń trafiają do konkretnego wojewódzkiego sądu administracyjnego (określonego wg siedziby organu). I choć w ramach każdego WSA możliwe jest utworzenie różnych osobowo składów sędziowskich, to nie bez przyczyny w przestrzeni funkcjonuje powiedzenie o ośrodkach orzeczniczych z uwagi na prezentowany często w tym ośrodku jeden kierunek orzeczniczy w danej kwestii, niezależnie od składu sędziowskiego.
Znam ośrodek orzeczniczy (wojewódzki sąd administracyjny), w którym żadnemu podatnikowi – od czasu przekazania danej kategorii spraw pod jurysdykcję tego ośrodka – dotychczas nie udało się wygrać swojej sprawy. I to mimo powszechnej w przeszłości pozytywnej praktyce samych organów podatkowych, praktycznie niezmiennych przepisów, wcześniejszych pozytywnych orzeczeń innych sądów administracyjnych, zgodności doktryny itd. A że kategoria spraw – o których piszę – jest dość powszechna, ośrodek ten wydał już kilkadziesiąt negatywnych dla podatników wyroków, a w kolejce czeka kolejnych kilkadziesiąt.
Cały artykuł można przeczytać w Rzeczpospolitej z 30 czerwca 2023 r., str. A14